piątek, 18 kwietnia 2014

4. Four.

4. Four "Mr. Bieber"

*Scarlett*

Nie potrzebabyło dużo czasu, zanim oczy Justina napotkały moje. Zanim się zorientowałam, szłam w dół korytarza w bardzo szybkim tempie.
Spojrzałam w dół próbując się nie rozpłakać, lecz nie wyszło mi to, gdyż wspomnienia z wypadku samochodowego przejęły mój umysł.
Nagle wpadłam na coś, co myślałam, że jest ścianą, ale wtedy podniosłam wzrok i ujrzałam tors Ryana.
Woah.
Stojąca obok niego Mindy miała bardzo zaskoczony wyraz twarzy.
- Scarlett, co się stało?
Chwyciłam jej ramię i pociągnęłam do najbliższej łazienki. Na szczęście nikogo tam nie było.
- On tu jest! Tu, w Aero Controls! On tu jest! - cicho krzyknęłam.
Szybkość mojego oddechu nie była najlepsza w tym momencie, a moje drżenie nie pomagało.
Mindy podeszła bliżej mnie, umieszczając obie ręce na moich ramionach.
- Uspokój się, Scar. Oddychaj głęboko. Oddychaj głęboko.
Kilka minut zajęło mi uspokojenie się, a następnie spojrzałam na Mindy.
- Justin... on tu jest, on żyje.
- Co? Nie, nie jest, lekarz powiedział, że on nie żyje.
- Lekarz kłamał! Wiem kogo widziałam i ta osoba wyglądała jak Justin.
Nie jestem szalona. Mogłabym wszędzie dostrzec mężczyznę, którego kochałam.
- Scarlett.
Zanim Mindy mogła powiedzieć cokolwiek innego ponownie złapałam jej ramię i wyciągnęłam z łazienki.
- Scarlett, zwolnij. - zawyła Mindy, gdy pociągnęłam ją mocniej
Nie mogę zwolnić, muszę go znaleźć. Teraz.
Przechodząc przez to samo pomieszczenie, poczułam nagły napad dreszczy. Mindy pociągnęła mnie do tyłu i wskazała na Justina, który był całkowicie widoczny przez szklane ściany.
- Cholera. - wyszeptała Mindy.
Skinęłam głową, a moje usta lekko otworzyły się, nie raz spoglądając w tamtym kierunku.
Był z inną kobietą. Jego ręce były owinięte wokół jej talii, a jej ramiona wokół jego szyi. Nie tylko ich uśmiechy i śmianie się ze sobą doprowadziło mnie do szału.Kiedy on ją pocałował, ja byłam na skraju wytrzymałości. I znowu, łzy zaczęły spływać paląc moje gorące policzki, a moja ręka przykryła drżące usta.
Powoli wycofałam się i zaczęłam iść w stronę drzwi prowadzących do wyjścia.
Słyszałam Mindy krzyczącą moje imię, ale zignorowałam ją.
Zaczęłam biec w dół schodów i wyszłam z budynku. Rozglądnęłam się po zatłoczonej ulicy. Szczerze mówiąc nie wiedziałam dokąd idę, ale gdziekolwiek. Gdziekolwiek, byle nie tutaj...
_______________________________________________________________
Wracając z powrotem do mieszkania, otworzyłam drzwi i weszłam zamykając je za sobą. Zrzuciłam te diabelskie obcasy, które sprawiły, że moje stopy bardzo teraz bolały po czym zsunęłam się po drzwiach.
Głęboko wzdychając przemyślałam wszystko, co miało miejsce dzisiaj. Dzisiejszy ranek, gdy moja niepewność przewyżyła nade mną widząc te wszystkie blondynki. Wspaniały uśmiech Ryana, gdy powiedział mi, że dostałam pracę.
Zobaczenie Justina.. żywego. Zobaczenie Justina.. z inną kobietą. Teraz wszytko co widzę to Justin.. w moim umyśle.
Jedna część mnie mówi mi, że nie powinnam się przejmować, ponieważ zasługuję na coś lepszego. Że on nie powinien mnie zostawiać. Że próbowałam, a on nigdy nie doceniał tego, że się wysilałam. Nie byłam jedyną, z która była w błędzie... On też był.
Ale wszystko, co chcę zrobić, to pobiec do niego, przytulić go i pocałować. Pokazać mu całą miłość, której jak myślałam przez ostatnie trzy lata, nigdy mu nie pokazałam.
- Scarett.
Spojrzałam w górę, by ujrzeć Mindy idącą w moją stronę. Uklęknęła i mocno mnie przytuliła.
- O mój Boże! Myślałam, że coś Ci się stało! Nigdy więcej mnie tak nie strasz!
Westchnęłam, a ona spojrzała na mnie i położyła dłoń na moim podbródku podnosząc moją głowę.
- Chodźmy coś zjeść.
Tak, wygryźć moje uczucia.
___________________________________________________________________
- Więc zamierzasz się zwolnić czy..? - zapytała Mindy biorąc kolejny łyk jej koktajlu.
- Zwolnić się? Nawet nie zaczęłam pracować. Nie zwalniam się. Ryan wybrał mnie jako asystentkę dla kogokolwiek. Nawet nie pomyślał dwa razy, chciał mnie. Nie mogę po prostu się zwolnić, i nie zamierzam pozowlić Justinowi stanąć na drodze do mojego szczęścia w Seattle.
- Więc co zamierzasz robić?
Po trzech minutach myślenia, wzięłam głęboki wdech i spojrzałam na Mindy.
- Zamierzam zostać, żyć nowym życiem. Nie ważne czy będzie w nim Justin czy nie, to tyle.
___________________________________________________________________
Wychodząc z windy uśmiechnęłam się do Mindy i ona zrobiła to samo.
- Powodzenia w pierwszym dniu pracy. - powiedziała Mindy.
- Wzajemnie.
Rozeszłyśmy się w różne strony.
Weszłam do biura Ryana i zapukałam do drzwi, które zostały otworzone chwilę później.
- Scarlett!
- Ryan. - uśmiechnęłam się.
Wyszedł z biura i zaczął iść ze mną
- Więc, prawdopodobnie zastanawiałaś się czyją asystentką będziesz.
- Tak, zastanawiałam się. - odpowiedziałam patrząc na Ryana.
- Cóż, - Ryan zatrzymał się przed drzwiami i powiedział - współwłaściciel Aero Controls.
Cholera, miałam być asystentką współwłaściciela Aero Controls. O nie.
- Powodzenia. - Ryan powiedział otwierając drzwi.
Uśmiechnęłam się do niego zanim weszłam do pomieszczenia i usłyszałam zamykające się za mną drzwi.
Ostrożnie odwróciłam się, modląc o to, by współwłaściciel firmy nie był moim przerażeniem.
Niestety moje modlitwy nie zostały wsyłuchane.
Tam był on, siedzący na fotelu i patrzący mi martwo w oczy.
Justin.
Dlaczego. Ja? Nie.
Dziuro. Otwórz. Się. Proszę.
- Panna Jones.
Bądź silna Scarlett, bądź silna.
Podeszłam do jego biurka i stanęłam tam intensywnie mu się przyglądając.
- Pan Bieber.

----------------------------------------------------------------------------------------------
Mamy kolejny! :)
Teraz Justin będzie już pojawiał się regularnie w rozdziałach.
Jak wam się podoba? ;)
Nie będę się dzisiaj jakoś rozpisywać, więc na koniec tylko napiszę Wesołych Świąt! ♥

3 komentarze:

  1. Ok ok.. co by tu.. ksdjfhkfjghk *-* Boże. ten rozdział jest świetny. świetnie tłumaczysz, skarbie. I tak, mam nowy komputer to korzystam i komentuje.. xd teraz będę robić to na bieżąco. nie umiem doczekać się nowego. w oczekiwaniu na piątek i te sprawy. I wybacz, ale będę komentować z anonima.. xd Twoja Sabi *-*

    OdpowiedzUsuń
  2. serio asystentką Justin'a?
    Scarlett to ma to szczęście, nic tylko pozazdrościć xd
    ciekawa jestem jak rozwinie się akcja :)

    OdpowiedzUsuń
  3. O jprd.. wg to na niego dzialo? Wielka milosc, a potem on niby nie zyl.. chamsko sie zachowal, chce nastepny rozdzial! :D
    @kidrauhlek94

    OdpowiedzUsuń