piątek, 11 kwietnia 2014

3. Three.

3. Three. "Wszędzie zauważyłabym te zapierające dech w piersiach, orzechowe oczy.-"

*Scarlett*

Szczerze mówiąc, jestem najbardziej wdzięczną dziewczyną tego ranka. Mindy nie powiedziała mi wczoraj,  że rozmowa będzie dzisiaj i zaczęłam wariować nie wiedząc co ubrać, dopóki nie przypomniałam sobie o sukience z wczoraj.
Myślałam, że ta sukienka wcześniej wyglądała na mnie dobrze, ale dzisiaj jest po prostu.. Boże, czy to za dużo? Mam na myśli, że jest zwykła. Tylko sukienka, czarna marynarka i czarne balerinki.
Co jeśli wszystkie kobiety tam są ubrane w plisowane koszule, marynarki i spódnice? Ich obcasy nie są za wysokie, i ich usta nie są jaskrawoczerwone, ale po prostu jest na nich troche wazeliny? Ich tusz do rzęs nie jest pogrubiający i ciemny, ale lekko nałożony?
W tym momencie chciałam to wszystko z siebie zdjąć, włożyć moje dresy i bluzę, położyć się i oglądając "Adventure Time" jeść tłuste jedzenie przez resztę dnia.
Kiedy to stało się moją jedyną opcją, bardzo dobrze ubrana Mindy weszła do pokoju. Nie miała na sobie marynarki, ani garnituru, miała na sobie piękną, krótką, niebieską, plisowaną sukienkę ze złotym paskiem w talii (tu właśnie zaczynały się plisy).  Miała na sobie czarne buty na płaskim obcasie i małą torebkę, by wszystko współgrało ze sobą. Jej makijaż był lekki, z odrobiną błyszczyku na ustach. Mindy nigdy nie używała tuszu do rzęs, ponieważ jej rzęsy naturalnie były piekne. Plus, ma dołeczki i jasnoniebieskie oczy, czego więcej potrzebowała?  Ona zawsze budzi się rano wyglądając jak bogini a ja jestem tutaj jako straszna chłopczyca. Może to dlatego Justin zawsze musiał spoglądać na inne kobiety. Nigdy nie bułam i nie będę wystarczająco dobra.
- Scarlett? - Mindy dotknęła mojego ramienia. Spojrzałam na nią.
- Tak?
- Co jest?
Głęboko westchnęłam po czym usiadłam na łóżku. - Nie jestem pewna co do tego.
Mindy usiadła obok mnie i spojrzała na mnie, ale ja ani razu nie spojrzałam na nią.
- Co do czego?
- Tego nowego życia w Seattle. Zachowywania się jakby wszystko było po prostu wielką zagadką, która została rozwiązana. Odchodenie od problemów nie zabierze tego strasznego kłucia, które wciąż daje...
- Scarlett, Stratford wywiera na Tobie większość Twoich cennych wspomnień, wspomnień, które nie mogą być zapomniane. Więc oczywiśćie nie spodziewam się, że Seattle zmieni Ciebie, albo to co czujesz.Ale to czas dla Ciebie, by stworzyć nowe wspomnienia. Tak jak powiedziałaś, nowy początek. - Mindy przejechała ręką po moich plecach. Jej jasnoniebieskie oczy i wspaniały uśmiech były bardzo przyjazne, gdy na nią spojrzałam.
Uśmiechając się przytuliłam ją. - Jestem bardzo zadowolona, że Cię spotkałam, Mindy.
- Tak, wiem. - zaśmiała się też mnie przytulając.
Odsuwając się od niej wstałam i podeszłam do dużego lustra.
- Poważnie, w porównaniu do Ciebie, wyglądam jak dziwka.
- Nie wyglądasz jak dziwka, Scar. - wstała i podeszła do mnie, również patrząc na moje odbicie. - Wyglądasz jak seskowna profesjonalistka. To tylko może pomóc w Twojej rozmowie kwalifikacyjnej. - puściła mi oczko opuszczają pokój.
Nowy początek...
______________________________________________________________

Wysiadając z samochodu Mindy byłam gotowa pochylić się przed pięknym widokiem, jaki był przede mną. To było jak miłość od pierwszego wejrzenia.
Ja, Scarlett Jones, jestem gotowa przyznać, że zaczęłam podkochiwać się w budynku.
- Masz zamiar tak stać czy weźmiesz swoją dupę do środka? - zapytała Mindy zanim zaczęła iść w stronę drzwi.
Powoli podążyłam za nią do środka budynku.
Blondynki.
Wiele, wiele blondynek. Długie włosy, krótkie włosy. Brudne, wybielane. Kręcone, proste. Mężczyźni i kobiety.
Blondyni.
Oczywiście, nie wszyscy tutaj byli blondynami, ale jestem pewna, że 90% ludzi w budynku nimi było.
Widok brunetki i dziewczny z włosami w tym samym odcieniu brązowego jak moje uspokoił moje serce.
Zauważyłam również, że strój większości kobiet nie różnił się wiele od mojego. Okey, nie jestem jedyna, ale wydaje mi się, że wyglądały dużo lepiej niż ja.
Patrząc w lewą stronę zauważyłam Mindy przy recepcji. Podbiegłam do niej starając się nie potknąć.
- Mindy Rose. - powiedziała Mindy do rudowłosej kobiety siedzącej przy biurku.
Spojrzała na mnie i uśmiechnęła się szeroko. - A Ty jesteś..?
- Scarlett-- Scarlett Jones. - odpowiedziałam niebieskookiej kobiecie.
Oczy Chloe (zgadjuę, że tak miała na imię, ponieważ to imię widniało na jej plakietce) przejechały wzdłuż ekranu komputera szukając (jak zgaduję) imienia mojego oraz Mindy.
- Ah. Mindy Rose i Scarlett Jones. - Chloe otworzyła szufladę wypełnioną plakietkami i przeszukiwała ją dopóki nie znalazła dwóch, z naszymi nazwiskami na nich.
- Proszę. Szóste piętro, winda jest po prawej stronie. - powiedziała pokazując w tamtą stronę, po czym dała nam plakietki, które szybko wzięłyśmy.
- Dziękuje. - powiedziałyśmy z Mindy równocześnie.
- Proszę bardzo, miłego dnia.
Udałyśmy się w stronę windy, której drzwi otworzyły się w momencie, w którym tam dotarłyśmy. Dwóch mężczyzn-- bliźniacy, dla dokładności-- ubranych w najlepsze, czarne garnitury, wyszli z windy gdy my do niej weszłyśmy. Odwrócili się i mrugnęłi do nas, po czym ponownie się odwrócili i zaczęli iść w tym samym czasie.
Myślę, że to bliźniacza rzecz.
Mindy nacisnęła przycisk z piętrem, na które musiałyśmy się udać.
Gdy winda pojechała w górę, zaczęłam stukać nerwowo nogą o metalową podłogę.
- Możesz przestać? - zapytała Mindy próbując powstrzymać nerwowość, która w każdej chwili mogła się ukazać.
Od razu przestałam.
Drzwi windy otworzyły się ukazując pomieszczenie wypełnione kobietami i mężczyznami w wieku 18-60 lat, w większości ubranych profesjonalnie.
Mindy śmiało wyszła z windy, a ja po raz kolejny za nią, czując się jak zagubiony szczeniak.
Duży, napakowany mężczyzna, ubrany cały na czarno zatrzymał nas.
Pokazałyśmy mu nasze plakietki, a on skierował nas do poczekalni.
Po chwili on zniknął a nam ukazała się kolejna blondynka. Podeszła do nas, nie raz potykając się na swoich 7 calowych obcasach.
- Mindy i Scarlett? - spytała, patrząc na tabliczkę w jej rękach wypełnionych od dokumentów.
Przytaknęłyśmy, a ona się uśmiechęła.
- Asystentka pana Butlera będzie wkrótce z wami. - powiedziała patrząc w kierunku Mindy. - Sam pan Butler będzie tutaj za 20 minut. Jest bardzo zajęty. - spojrzała na mnie.
Uśmiechnęłam się do niej przytakując, pokazując jej, że zrozumiałam.
Przez następne kilka minut razem z Mindy siedziałyśmy w ciszy, dopóki piękna brunetka z pełnymi, różowymi ustami i oczami niebieskimi jak ocean weszła do pokoju.
- Mindy? Mindy Rose?
Mindy wstała i odwróciła się w moją stronę. Polchylając się by mnie przytulić uśmiechnęła się po czym z powrotem wyprostowała. - Życz mi szczęścia.
- Powodzenia. - uśmiechnęłam się.
Gdy zostałam sama, zaczęłam myśleć nad tą rozmową kwalifikacyjną.
Kim jest Pan Butler?
Jest stary czy młody?
Czy on w ogóle jest przyjazny?
Polubi mnie?
Były tylko dwa sposoby przeprowadzenia tej rozmowy. Bardzo dobrze albo mój tyłek zostanie wykopany z jego biura.
Drzwi, nad którymi był napis "wyjście" po prostu krzyczały do mnie bym do nich podeszła.
Właśnie, kiedy akurat miałam zamiar to zrobić, drzwi otworzyły się, ukazując  blondyna z jasnoniebieskimi oczami. Co jest z tym budynkiem i niebieskookimi blondynami?
Jego włosy miały kolor brudnego blondu, dopełniały każdą z rys jego twarzy. Miał na sobie białą koszulę z podwiniętymi rękawami, a pierwsze guziki były odpięte i odsłaniały jego klatkę piersiową. Na jego szare spodnie i czarne, błyszczące buty był nieco ograniczony widok.
Mężczyzna, który jak zgaduję był Panem Butlerem podszedł do mnie.
- Dzień dobry, panno Jones. - powiedział wyciągając ręke w moją stronę, by ją uścisnąć.
Szybko wstałam i uścisnęłam jego dłoń, nie raz nawiązując kontakt wzrokowy.
- Dzień dobry, Panie Butler.
- Oh, proszę. Mów mi Ryan. - lekki uśmiech pokazał się na jego twarzy.
- Chodźmy do mojego biura. - Ryan podszedł do drzwi i otworzył je dla mnie.
Weszłam do środka, a on za mną po czym wyprzedził mnie i poprowadził do swojego biura.
Gdy weszliśmy do środka potrzebowałam kilku sekund na ogarnięcie wzrokiem całego pomieszczenia.
Przed nowoczesnym, czarnym biurkiem było okno od podłogi do sufitu, które ukazywało niesamowity widok na Seattle.
- Wiem, że jest wspaniały. - powiedział Ryan zanim podszedł do biurka, na którym później usiadł.
Wow, nie spodziewałam się, że takie cos dzieje się na rozmowach kwalifikacyjnych.
- Chodź, usiądź.
Podeszłam do biurka i usiadłam na krześle, z którego miałam na niego dobry widok.
- Więc, tu jest napisane, że pracowałaś w agencji nieruchomości oraz agencji reklamowej. - Ryan patrzył na kartkę papieru, na której prawdopodobnie znajdował się mój życiorys.
Jak on go dostał? Nie mam pojęcia.
Czekaj, nie. Mindy.
- Tak. - przytaknęłam.
Odłożył moje CV i spojrzał na mnie. - Dlaczego przyszłaś tutaj, do Aero Controls?
To było trochę nagłe pytanie, ale za to było rozsądne.
Nawet nie wiedziałam, dlaczego rozmawiałam z tym chłopakiem o dostaniu pracy tutaj.
Mogłam jedynie powiedzieć, że nie wiem. Jak dziwnie wyglądałam?
- To poytanie, na które nie potrafię odpowiedzieć.
Ryan zmarszczył brwi. - Co?
- Szczerze mówiąc nie wiem. Mam na myśli, jestem w Seattle jeden dzień, a Mindy załatwiła tą rozmowę dla mnie, nie wiem jak. To brzmiało całkiem dobrze, więc postanowiłam spróbować.
- Mmmhmmm...
Zatapiając się w miękkim fotelu poczułam zakłopatanie przechodzące przez moje ciało, z powodu mojej idiotycznej odpowiedzi.
- Czy Ty chociaż lubisz samoloty?
Dziecinne pytanie. Głupie pytanie, ale robie wszystko by wyjść z kłopotliwej sytuacji.
- Tak. - odpowiedziałam siadając prosto. - Zwłaszcza, że straciłam dziewictwo w jednym.
Zaśmiałam się, jednak szybko przestałam patrząc na poważną twarz Ryana.
Ryan przechylił głowę posyłając mi zdziwione spojrzenie.
Znów zaczęłam zatapiać się w fotelu, mentalnie błagając by czarna dziura otworzyła się tutaj i wessała mnie do środka.
Jedna minuta...
Dwie minuty...
Trzy minuty...
Nic.
Dlaczego nie mogłam po prostu siedzieć cicho? Ugh.
- Żartowałam. - wymamrotałam.
Cichy chichot wydobył się z ust Ryana, a gdy na niego spojrzałam, dostrzegłam, że się uśmiechał.
- Lubię Cię.
- Dziękuje. - w tym momencie byłam przekonana, że moje policzki były tak czerwone jak moje usta.
- Okey, będziesz w stanie wykonywać pracę?
- Mam nadzieję, że będę przewyższać Twoje oczekiwania. - to brzmiało jakby z podtekstem seksualnym.
- Jesteś bardzo przekonująca, panno Jones.
- Moje czyny mówią głośniej, niż moje słowa. I proszę, mów mi Scarlett. - uśmiechnęłam się.
- I znowu, bardzo przekonująca. Masz tą pracę.
- Co? Mówisz poważnie?
- Czy nie wyglądam poważnie?
Przytaknęłam.
- Więc, tak. Jestem poważny. - Ryan uśmiechnął się do mnie szeroko.
- Czy w Seattle łatwo dostać każdą pracę?
- Nie, tylko kiedy jesteś tak fajnym człowiekiem, jak ja.
Zaśmiałam się.
- Mam nadzieję, że Twoja przyjaciółka też dostanie pracę. Pójdę powiadomić moją asystentkę.
- Okey. - skinęłam głową.
Wsta ł i ruszył do drzwi po czym otworzył je i przytrzymał dla mnie. Wyszliśmy razem, a on zatrzymał mnie. - Rozejrzyj się naokoło. Pójdę poszukać Twojej przyjaciółki.
Zanim zdążyłam odpowiedzieć on odszedł.
Powoli obeszłam dookoła bardzo zaludnione piętro, wypełnione wieloma biurami i wieloma ludźmi, chodzącymi wokoło, próbującymi osiągnąć swój cel.
Odwróciłam się, by zobaczyć pokój konferencyjny i natychmiast zamarłam. Całe moje ciało zdrętwiało, a mój oddech przyspieszył. Moje serce było gotowe by wystrzelić w moje ciało, przez gardło, do ust.
To był on.
Wszędzie zauważyłabym te zapierające dech w piersiach, orzechowe oczy.
Justin.

************************************************************
Mamy 3 rozdział!
Scarlett dostała pracę i jak się okazuje, będzie pracowała z Justinem, który rzekomo nie żyje.
Justin po raz pierwszy w opowiadaniu odezwie się dopiero w rozdziale 5. :( więc czekamy.
Mam nadzieję, że rozdział się podoba. :)

Dziękuje za komentarze, to naprawdę motywuje. ♥
Jeśli chcecie być informowani o nowych rozdziałach to zapraszam tu. :)
Jeśli macie jakieś pytania to zapraszam na mojego twittera lub aska.

Chciałabym zobaczyć ile osób to czyta, więc jeśli czytasz -> zostaw komentarz. :)

Kolejny już w piątek!



2 komentarze:

  1. cudowny rozdział <3

    OdpowiedzUsuń
  2. Czytam caly czas, ale ostatnio czasu nie bylo i nadrabiam ♥
    @kidrauhlek94

    OdpowiedzUsuń