piątek, 28 marca 2014

1. One

1. One. "To był mój błąd, miłość mojego życia nie żyje a to wszystko przeze mnie.-"

- O mój Boże, Scarlett! To nic nie znaczy, tylko posłałem uśmiech.
Zaprzeczenie Justina było słabym punktem.
- Tak,i również posyłałeś miłe spojrzenie na jej tyłek!
- Nie patrzyłem na jej tyłek!
- Tak, kurwa zrobiłeś to, Justin. Przyznaj to. - uderzyłam rękoma o kierownicę samochodu. - To już nie pierwszy raz.
- Scatlett, nie bądź śmieszna.
- Oh, teraz jestem? Jestem śmieszna?
- Tak, jesteś.
- Jestem Twoją narzeczoną do cholery! - moje oczy zaczęły rozmywać obraz drogi przede mną.
- Czasami zastanawiam sie, czy to był błąd. - Justin szepnął sam do siebie, ale dało się to usłyszeć.
- Co?! -krzyknęłam i spojrzałam na Justina.
Justin westchnął i wyjrzał przez okno.
- Justin spójrz na mnie! -  zażądałam, ale tego nie zrobił. - Powiedziałam, żebyś na mnie spojrzał!
Odwrócił swoją głowę do przodu i westchnął. - Scarlett, spój-.. -
Odwróciłam się by spojrzeć w przód, by zobaczyć ciężarówkę jadącą w naszą stronę i zanim mogłam wykręcić, samochody zderzły się, a nasz obrócił się i wypadł przez barierkę na autostradzie, po czym spadł w dół wzgórza. Potem wszystko stało się czarne.

Trzy lata później -

- Scarlett, jesteś gotowa? - Mindy krzyknęła ze swojego pokoju.
- Yeah! Poczekaj chwilę, zabieram już ostatnie rzeczy. - odkrzyknęłam. - Ugh, gdzie do cholery jest mój naszyjnik?
Zgubiłam naszyjnik, który moja babcia dała mi przed śmiercią. To była ostatnia rzecz jaka po niej została i była moja. Obiecałam sobie, że nigdy nie spuszczę go z oczu, ale teraz nie mogę go znaleźć.
Postawiłam krzesła na stole przeszukując cały pokój próbując znaleźć naszyjnik. Wkońcu spojrzałam na moją walizkę i tam go znalazłam. Przewróciłam oczami na moją ślepotę i wzięłam naszyjnik zapinając go na mojej szyi.
- Scarlett, chodźmy! - krzyknęła Mindy.
- Dobra, już idę.
Chwyciłam telefon i wsunęłam go do tylnej kieszeni, po czym chwyciłam uchwyty moich walizek i udałam się do salonu.
- Nareszcie. - Mindy otworzyła drzwi i wyszła na zewnątrz.
Przewróciłam oczami i podeszłam do drzwi, po czym zatrzymałam się, żeby jeszcze raz spojrzeć na miejsce, które usiłowałam nazywać domem. Wzdychając wyszłam z domu i podeszłam do samochodu Mindy. Po włożeniu moich rzeczy do bagażnika, usiadłam na miejscu pasażera.
- Wszystko w porzadku? - Mindy zapytala z niepokojem w głosie.
Skinęłam głową. - Nowe doświadczenia. - odparłam.
Wiele wydarzen miało miejsce w moim życiu, gdy mieszkałam w Stratford. Ale nie jestem coraz młodsza. Niektóre zmiany mogą być dobre, prawda?
Mindy ostatni raz się rozejrzała, po czym zaczęła 2 godzinną podróż na lotnisko.
______________________________________________________________________________
Lotnisko było praktycznie puste. Myślę, że nie wiele osób w Kanadzie lubi podróżować o ósmej wieczorem, lub to było dlatego, że to było święto Dziękczynienia.  Cóż, dla mnie lepiej.
Mindy i ja ruszyłyśmy w stronę kontuaru, by pokazać, że mamy rezerwację na lot. Potem przeszłyśmy kontrolę bezpieczeństwa i ruszyłyśmy do poczekalni, a to wszystko w mniej niż 10 minut.
- Więc.. jak się z tym czujesz? - zapytała Mindy.
- Odpowiadałam Ci na to pytanie już z miliard razy, tak, dobrze sie czuje z przeprowadzką do Seattle.
- Wiesz co mam na myśli.
Westchnęłam wiedząc, że mówiła o śmierci Justina. Spojrzałam na nią i skinęłam głową nie chcąc nic mówić, ponieważ wspomnienia przeszyły mój umysł powodując ból przeszywający całe moje ciało.
Jęknęłam czując mocny ból glowy. Kładąc rękę na moim czole, delikatnie otworzyłam oczy, by zobaczyć moją mamę stojącą tuż przy moim łóżku.
Beep Beep Beep
- Mamo?
- Obudziła się. - krzyknęła, po czym spojrzała na mnie i się uśmiechnęła. - Kochanie, tęskniłam za Tobą. - moja mama położyła rękę na moim policzku i delikatnie pieściła go kciukiem.
Ujrzałam mojego tatę i Mindy wchodzących do pokoju.
-O Boże, Scarlett! - Mindy podbiegła na drugą stronę łóżka gdy mój tata podszedł ze strony mamy.
Beep Beep Beep
Usiadłam powoli i rozejrzałam się, zdając sobie sprawę, że byłam w szpitalu.
- Co się stało? - zapytałam.
Moja mama westchnęła i spojrzała w dół. - Miałaś wypadek samochodowy... Byłaś w śpiączce przez 27 dni.
Westchnęłam - Co?
Ostatnią rzeczą jaką pamiętam jest kłótnia z Justinem w samochodzie.
- Gdzie jest Justin?! Chcę go zobaczyć! Gdzie on jest? - krzyknęłam zaczynając tracić kontrolę, a łzy lały się z moich oczu.
Beep Beep Beep
- Uspokój się. - powiedziała Mindy, trzymając moje ramię.
- Gdzie jest Justin? - zapytałam szeptem.
Mój tata podszedł bliżej mnie. - Kochanie, Justin.. On nie żyje.
- C-co?
Co? On nie mógł być martwy, on nie mógł, prawda?
- Tak mi przykro. - powiedział mój tata głaszcząc moje włosy z politowaniem wymalowanym na twarzy.
- Nie, on nie może być martwy. On nie jest martwy.-spojrzałam na Mindy.- Powiedz, że on nie jest martwy!
Mindy spojrzała w dół, kiedy zaczęła płakać.- Nie mogę powiedzieć Ci czegoś, co nie jest prawdą, Scarlett.
Spojrzałam na moich rodziców, a następnie znowu na Mindy.- Nie! N-nie! Nie, nie, nie, nie! - krzyknęłam szlochając.
Mindy przytuliła mnie mocno, wciąż płacząc.
To była moja wina. Miłość mojego życia nie żyje, a to wszystko przeze mnie.
Pękałam od moich bolących wspomnień, gdy Mindy szturchnęła mnie.
- Co?
- Nasz samolot już jest.
Skinęłam głową. Obie wstałyśmy i zaczęłyśmy iść w stronę samolotu. Załaowałyśmy nasze rzeczy, a następnie zajęłyśmy nasze miejsca.
Kilka minut później samolot wystartował, a ja wyjrzałam przez okno.
- Żegnaj Kanado, witaj Ameryko. - szepnęłam.

* * * * * * * * * * * * * * * * * * * * * * * * * * * * * * * * * * * * * * * * * * * * * *
Jest pierwszy rozdział, mam nadzieję, że wam się spodoba. Na początku może troche zniechęcić, gdyż rozdziały są nudne, ale już niedługo akcja się rozkręci. :) Liczę na szczerą opinię co do tłumacznia oraz rozdziałów. Enjoy!

 CZYTASZ = KOMENTUJESZ

Do następnego! :)

Wprowadzenie.

Scarlett i Justin byli piękną parą narzeczonych. Kochali się, dbali o siebie nawzjaem. Każdy kto ich znał, chciał tego, co oni mieli.
Wszystko było dobrze, dopóki Justin nie powiedział czegoś, co doprowadziło Scarlett do szaleństwa, które doprowadziło do śmierci miłości jej życia - jak uważała.
Po trzech latach obwiniania siebie o wszystko co się stało, Scarlett spotyka tego, którego kiedyś nazywała 'jej'.
Czy oni znowu będą jednością, czy cały ich romans razem stanie się zagubioną miłością?

                                                                                  ~•~
- Odszedłeś, ponieważ przestało Ci zależeć.
- Scarlett, zawsze mi zależało i zawsze będzie.
- Co? Jesteś aż tak ślepym draniem, czy po prostu mamy różne znaczenia słowa 'zależeć'? Ryzykowałam tym wszystkim przez Ciebie. Spędziłam trzy lata mojego życia obwiniając się za Twoją śmierć, Justin! Wszystko po to, żeby dowiedzieć się, że to było kłamstwo. Wszystko, aby dowiedzieć się, że żyjesz dumny z własnej, słynnej firm, żony i dzieci! Tak więc w czasie, w którym byłeś najszczęśliwszym mężczyzną na świecie, ja tonęłam we łzach obwiniając się! - Ocierając oczy, do których zaczęły napływać łzy, zbliżyłam się do drzwi nie będąc w stanie spojrzeć na niego przez kolejne sekundy.
W momencie, w którym chciałam przekręcić klamkę, odwróciłam się jeszcze raz w jego stronę.
- Dlaczego? Dlaczego to zrobiłeś?
Justin spojrzał na mnie, a jego szczęka się zacisnęła. Wtedy spojrzał w dół.
Biorąc głęboki wdech przekręciłam klamkę i otworzyłam drzwi.
- Żegnaj Justin..

* * * * * * * * * * * * * * * * * * * * * * * * * * * * * * * * * * * * * * * * * * * * * * * 
Witam wszystkich na blogu tłumaczenia opowiadania "Lost Love". Mam nadzieję, że spodoba się wam tak samo, jak mi. :)
Kilka informacji na początek:

Tytuł: Lost Love (zagubiona miłość),
Autorka: Brianna,
Gatunek: Dramat, Romans,
Zgoda autorki: Jest.

Rozdziały będą pojawiały się raz w tygodniu.