sobota, 24 maja 2014

8. Eight.

8. "Drzwi otworzyły się i natychmiastowa obecność kogoś innego uspokoiła mnie.

*Justin*

Dlaczego nie mogę po prostu powiedzieć Scarlett dlaczego zrobiłem to, co zrobiłem? Może wtedy byłbym w stanie z nią porozmawiać. Ale z drugiej strony, to bardzo ryzykowne. Ona mogłaby uznać to za bardzo głupi powód do podejmowania tak idiotycznej decyzji, jaką było udawanie śmierci, by od niej uciec. To było naprawdę, ale nie mogłem po prostu z nią zostać po tym co się stało. Po tym, co on mi powiedział.
Ale dzień po dniu coraz bardziej odcinam się od mojej żony i coraz bardziej przywiązuję do Scarlett--bez niej nawet nic nie robiącej. Małe rzeczy, takie jak jej kontakt wzrokowy ze mną, albo jeszcze lepiej, uśmiechanie się do mnie. To wszystko po prostu sprawia, że jestem szczęśliwy-- nie, szczęśliwy to za mało. Nie mam słów, żeby opisać, jak bardzo kocham uczucie posiadania jej znów obok siebie. Wiedząc, że za chwilę przejdzie przez te biurowe drzwi, mając na sobie sukienkę, która idealnie opina jej kształty, posyłając mi ten perfekcyjny uśmiech, kiedy będzie mnie witała, trzymając pracę, którą wykonała.
Dlaczego każda mała rzecz, którą robi podnieca mnie tak bardzo? Przez całe trzy lata nie widziałem jej, ewentualnie na starych zdjęciach, lub tych, które widziałem podczas stalkowania jej przez Internet. To kontakt, jaki miałem z nią przez ostatnie trzy lata. Teraz jest naokoło mnie, codziennie. Poważnie, po prostu nie rozumiesz uczucia, które ona u mnie wywołuje. Ja sam go nie rozumiem.
Drzwi otworzyły się i natychmiastowa obecność kogoś innego uspokoiła mnie.
- Dzień dobry, panie Bieber. - powiedziała Scarlett zbliżając się do mojego biurka. - Mam te papiery, o które prosiłeś. Są dla Ciebie, do wypełnienia. Oh, i dekoracje na 57. rocznice Aero Controls są prawie gotowe na jutrzejszy wieczór. Pan West chciał, żebyś sprawdził je, żeby zobaczyć czy wszystko jest na miejscu. Ja już je widziałam i myślę, że będziesz zadowolony. - delikatnie umieściła kilka folderów na moim biurku.
Pochyliłem się i uśmiechnąłem do niej, choć ona tego nie zauważyła, ponieważ była zajęta patrzeniem na te foldery i porządkowaniem ich.
- Nigdy nie przestaje mnie pani zadziwiać, panno Jones.
Spojrzała na mnie, a jej policzki lekko się zaczerwieniły.
- Wie pan, że zawsze się staram, panie Bieber.
Patrzyliśmy na siebie przez chwilę, dopóki ona nie przerwała tego.
- Pójdę zrobić Ci kawę. Wydaje się, że długi dzień przed Tobą.
Mówiąc to opuściła pomieszczenie.
Rzeczy, które ta dziewczyna może zrobić z człowiekiem, przez bycie blisko mogłyby Cię zdziwić.
Szczerze mówiąc, nie jestem jedynym facetem w biurze, którego do niej przyciąga. Prawie każdemu kolesiowi się podoba. Ale jest jeden, który nie może usiedzieć w miejscu.
Danny Villenueva.
Oczywiście, nie mam się czym martwić, ponieważ Scarlett wciąż coś do mnie czuje, ale on się do niej przybliża i on ma tu dobrą reputację. Wspaniały dżentelmen, w którym kocha się wiele dziewczyn tutaj, ale on nie zwraca uwagę na żadną z nich. Jest miły, przyjazny i bardzo inteligentny- coś jak ja. To pierwszy przypadek, gdzie ktokoliwek widzi go podchodzącego bliżej do jakiejś kobiety w tej firmie. I powiem Ci, nie jestem zadowolony z tego, że tak go przyciąga do mojej kobiety.
Dobrze, technicznie to nie moja kobieta, ale jeśli nie poślubiłbym Alexandry, to tak by było. Dlaczego czuję się jak cholerny oszust? Czy powinienem mieć takie odczucie?
Szczerze, to najbardziej skomplikowana sytuacja, przez jaką przechodziłem. Nie mogę nawet pozbierać tego razem, więc nawet nie chcę wiedzieć jak Scarlett się teraz czuje.
Jedno jest pewne, ona prawdopodobnie myśli, że to wszystko jej wina, co nie jest prawdą. To wszystko moja wina, za to, że zrobiłem czego nie chciałem zrobić. Mój błąd, za wiarę w to, że zostawienie jej było najlepszym, co mogłem zrobić.
Więc, jeśli ona będzie mnie przeklinać i mówić jakim draniem jestem, nie będę walczył. Ponieważ to wszystko jest prawdą.
- Oto pańska kawa, panie Bieber. Czarna, z trzema łyżeczkami cukru, taka jaką pan lubi.  - powiedziała Scarlett tak szybko, jak weszła do biura.
Udała się do mojego biurka i delikatnie położyła na nim kubek gorącej kawy.
- Dziękuję panno Jones.
- Proszę bardzo. - uśmiechnęła się do mnie zanim podeszła do drzwi.
- Oh, i panno Jones.
- Tak? - Scarlett odwróciła się patrząc na mnie.
- Będziesz jutro na rocznicy firmy, tak?
Ujrzałem lekki uśmiech w kąciku jej ust, gdy próbowała powstrzymać pełny uśmiech.
- Nie mogłabym tego przegapić.
________________________________________________________________

*Scarlett*

Więc, on chce żebym była na tej imprezie. Chce żebym była naokoło niego. Lub po prostu chce pokazać wszystkim swoją nową asystentkę. Ale zważając na słowa, które powiedział kilka dni temu powiedziałabym, że chce mnie wokół siebie.
On prawdopodobnie pragnie mnie tak bardzo, jak ja jego. Prawdopodobnie.
To zabawne, jak moja niepewność zmniejszyła się w tak krótkim czasie, tylko przez jego obecność. Czuję się kochana, tak jak kiedyś. Potrzebna.Tylko Justin Bieber może tak na mnie działać.
To teraz bardzo potrzebne, by powiedzieć, że on jest moją słabością-- jeśli to nie było wsytarczająco jasne.
Mój telefon zawibrował na moich kolanach wyrywając mnie z zamyślenia. Przejechałam palcem po ekranie i byłam bardzo zaskoczona widząc wiadomość od Ryana.
Od: Ryan
Hej Scar. Chcesz się spotkać?
Do: Ryan
O 23? Jesteś pewny, że chcesz się spotakć o tej godzinie?
Od: Ryan
Tak. Seattle jest spokojniejsze nocą. Spotkajmy się naprzeciwko parku, niedaleko Ciebie.
Cóż, nie sądzę, że zgodziłam się na jego propozycję, ale nie widzę powodu, żeby nie iść. Więc wstałam i podeszłam do mojej szafy poszukując ubrania na spacer po Seattle.
Dlaczego dokładnie? Nie mam żadnej odpowiedzi. Wiem tylko, że muszę odpocząć, bo wyjścia z Ryanem są zabawne.
W końcu wychodząc z budynku udałam się do parku, w nie mniej niż dziesięć minut. Noce w Seattle były lepsze niż te w Stratford, co nie było zaskakujące.
Gdy dotarłam do parku, uśmiechnięty Ryan podszedł do mnie i przywitał mnie bardzo ciepłym i przyjemnym uściskiem. To, że jest wyższy ode mnie, sprawiło to lepszym.
- Hej Ry. - uśmiechnęłam się.
- Hej. Chodźmy na spacer. - powiedział Ryan trzymając na mnie rękę.
Szybko owinęłam swoją ręke wokół jego ramienia i zaczęliśmy nasz spacer-- praktycznie nie wiedziałam gdzie idziemy. Jestem pewna, że Ryan też nie.
Dlaczego teraz ten spacer brzmi jak całkiem zły pomysł?
    ***
- Poproszę gorącą czekoladę. - powiedział Ryan do pięknej hiszpanki pracującej w Starbucks.
- Poproszę to samo. - powiedziałam, gdy spojrzała na mnie.
- To będzie $6.50. - odpowiedziała uśmiechając się.
Akurat gdy wyciągałam portfel, ujrzałam Ryana wręczając jej dziesięć dolarów.
- Mogę za siebie zaplacić. - cicho syknęłam.
- Cóż, ja jestem tym, który wyciągnął Twój tyłek o 23, ponieważ potrzebuję przyjaciela do rozmowy. Więc myślę, że mogę Ci kupić gorącą czekoladę. - odpowiedział z uśmieszkiem.
Zaśmiałam się, gdy Ryan wziął resztę i ujrzałam lekki odcień czerwieni na twarzy hiszpanki, gdy Ryan się do niej uśmiechnął.
Tak, miał ten wpływ na kobiety. Ryan to bardzo uroczy człowiek.
Staliśmy przy ladzie czekając na nasze gorące czekolady, wiedząc, że nie będzie to długo trwało. I tak było, nasze filiżanki z płynną czekoladą prawie od razu pojawiły się przed nami.
Podeszłam do stolika przy oknie i Ryan dołączył do mnie.  Zajęliśmy nasze miejsca  i siedzieliśmy tam całkiem długo, w tej niezręcznej ciszy. To sprawiło, że zaczęłam się zastanawiać dlaczego Ryan wziął mnie tutaj o takiej godzinie. To znaczy, znam Ryana tylko kilka tygodni i już mogę powiedzieć, że on nigdy by tego nie zrobił. O takiej godzinie, byłby prawdopodobnie w hotelu z kimś obcym-- kobietą oczywiście-- kogo poznał w klubie. Ale on siedzi tutaj ze mną, popijając gorącą czekoladę w Starbucks.
- Ryan... Dlaczego tu jesteśmy? - zapytałam, moja twarz była śmiertelnie poważna.
Spojrzał na mnie i uśmiechnął się - Czy facet nie może po prostu przyjść na czekoladę ze swoją przyjaciółką?
- Nie. - odpowieziałam ostrym tonem, wciąż taka poważna, jak wcześniej.
Ryan westchnął, odkładając filiżankę na stoliku.
- Posłuchaj, zaczynasz mieć wpływ na Justina.
Czekaj. Stop. Co?
- Mam na myśli, że po trzech latach mógłbym pomyśleć, że nie obchodzi go zobaczenie Cię, ale on naprawdę tego chce.
Czekaj. Stop-- ponownie. Przewiń. On wie? Co?
- Wiesz o mnie i o Justinie?
Ryan zaśmiał się, tak jakby pytanie, które zadałam było najbardziej idiotycznym pytaniem, które usłyszał. Ale nie miał powodów, by się tak śmiać, bo to było bardzo ważne pytanie. Cała linia pytań przebiegła mi teraz po głowie.
Czy on mnie poznał, gdy mnie zobaczył?
Czy on w ogóle wiedział jak ja wyglądam, zanim przyszłam na rozmowę?
Dlaczego on dał mi pracę, jeśli wiedział kim jestem?
Dlaczego zdecydował się powiedzieć mi takie rzeczy w sklepie z kawą?
- Jestem przyjacielem Justina. On mówi mi wszystko. I z poczuciem winy, którego doznał po tym co zrobił, musiał przyjść do kogoś i o tym porozmawiać. Ja, będąc ciekawym i pomocnym facetem, zmusiłem go do powiedzenia mi. Więc, gdy Cię zobaczyłem, musiałaś zostać jego asystentką. To była konieczność. - powiedział Ryan, jakby przygotowywał się do tego całe życie.
- Nie jestem pewna, czy powinnam Cię teraz uderzyć, czy pocałować.
To była prawda, byłam bardzo zdezorientowana, co zrobić. Wiedział kim jestem i co zaszło między mną, a Justinem. Mimo wszystko, dał mi pracę.
- To co zrobiłem, było dla dobra sprawy. Zrobiłem to, by pokazać Justinowi, co zrobił źle i co stracił. - poinformował mnie.
Wow. To bardzo ciekawe.
Odchylił się na krześle i westchnął. - Wiem, o czym prawdopodobnie myślisz. Jaki przyjaciel tak robi? Naprawdę nie chciałem skrzywdzić Justina, chciałem po prostu dać mu lekcję. Lekcję, której był świadomy, odkąd wie kim jestem i jak pracuję. Nie jestem pewien, czy ta wiadomość krąży po jego głowie, ale powinna.
- A co to za wiadomość?
Ryan uśmiechnął się, co przerodziło się w chichot.
- Nie mam pojęcia, ale jestem prawie pewien, że jest jakaś dobra metoda za moim szaleństwem.
Wooh. Oto Ryan, którego znam i kocham.
- A ja myślałam, że to było na poważnie.
- Ja? Poważnie? Scarlett, kochanie, czy ja kiedykolwiek byłem poważny? Mam na myśli.. Nie kłamię, ale nigdy nie biorę niczego na poważnie. To zaleta bycia bogatym, inteligentnym i przystojnym.
Zachichotałam z powodu zarozumiałości Ryana, albo jak on to mówi - pewności siebie.
- Okey, skończ swoją czekoladę, odprowadzę Cię do domu. - powiedział Ryan zanim wziął kolejny łyk czekolady.
     ***
Zanim Ryan i ja poszliśmy do domu zatrzymaliśmy się w parku. On był bardziej interesujący, niż mogłam pomyśleć. Był również bardzo zalotny, jestem pewna, że moje policzki były rubinowe, podczas rozmowy z nim. Ryan stał się moim najlepszym przyjacielem-facetem. Zapieczętowaliśmy to obietnicą na mały palec*1.  On będąc taki dziecinny sprawia, że łatwiej mi z nim porozmaiwać. Nie mam żadnych obaw, gdy jestem w okół niego.
On również powiedział mi wszystko, co stało się przez ostatnie trzy lata. Gdy zapytałam go, dlaczego Justin mnie zostawił nie potrafił odpowiedzieć. Justin powiedział, że powie mu w przyszłości, w odpowiednim czasie. W tym przypadku, to nie miało sensu. Kiedy będzie odpowiedni czas, by powiedzieć swojemu godnemu zaufania przyjacielowi, dlaczego upozorowałeś śmierć, by uciec od swojej narzeczonej? Ale to kobiety są najbardziej niezrozumiałą płcią? Oh, okey.
Gdy Ryan wysadził mnie pod domem dałam mu buziaka w usta. To był przyjacielski gest, to wszystko. Tak szybko jak weszłam do mieszkania, udałam się prosto do mojego pokoju. To był bardzo długi dzień, a wszystko czeko chciałam, to wsunąć na siebie moją piżamę z Capitan'a Underpants*2 i wtulić się w moje łóżko. Gdy nareszcie zasnę, jedyne na co mogę czekać, to te sny z Justinem, za które przeklinam się codziennie rano.
Może jednak kobiety są całkiem mylącą płcią.


*1 chodziło o pinky promise.
*2 Capitan Underpants to cykl książek o niesfornych chłopcach i ich wymyślonym bohaterze.

-------------------------------------------------------------------
Więc jest rozdział 8.
Wiem, nawaliłam, rozdział miał być w zeszłym tygodniu, ale mam teraz cholernie dużo na głowie: rehabilitacje, zapieprz w szkole ze względu końca roku, w zeszły weekend komunia kuzynki i ogólnie miałam bardzo mało czasu. Przepraszam.

Jak może niektórzy z was zauważyli, dodałam informację, że rozdziały będą teraz co sobotę, a nie co piątek.

Jak wam się podoba ten rozdział?
W kolejnych będzie coraz więcej akcji. :)

Dziękuje Sabi, która dodała poprzedni rozdział za mnie. ♥

To tyle ode mnie, do następnego.

1 komentarz:

  1. no i jestem ciekawa co Justin będize robił w tym kierunku żeby być ze Scarlett

    OdpowiedzUsuń